sobota, 16 listopada 2013

Cafe Nauka UJ "Zapach w świecie obrazu"

"Niegdyś niezbędny, pomagał znaleźć pożywienie, zidentyfikować zagrożenie i wybrać właściwego partnera seksualnego. Zapach pierwotny, unikalny kod człowieka - czy jeszcze ma znaczenie dzisiaj w zupełnie innej rzeczywistości? do czego nam służy? i czy nadal potrafimy go identyfikować?"
 
Goście Cafe Nauka:
Katarzyna Wala – blogerka, antropolog, socjolog (Uniwersytet Wrocławski)
Sebastian Kołodziejczyk – filozof, zajmuje się percepcją (Uniwersytet Jagielloński)

Organizatorzy:
Centrum Innowacji, Transferu Technologii i Rozwoju Uniwersytetu (CITTRU)
Dział Promocji i Informacji UJ


kiedy:
19 XI w godzinach 17:00 do 19:00 

gdzie:
Pauza in Garden
ul. Rajska 12 (wejście od ul. Szujskiego)

więcej informacji:
https://www.facebook.com/events/1383714291871738/?ref=22










źródło:
https://www.facebook.com/photo.php?fbid=667741469926628&set=oa.367309060072209&type=1&theater

3 komentarze:

  1. Kompletna porażka. Pan filozof wypowiadał się na tematy dotyczące biologii, a nie ma w tej dziedzinie absolutnie żadnej wiedzy. Fakt ten próbował chyba ukryć żałosnymi żartami, z których sam się śmiał. Brak mi słów żeby wyrazić zażenowanie i wstyd, że Wydział Filozoficzny UJ posiada takiego pracownika. Katarzyna Wala, jedyny gość wnoszący do dyskusji treści konkretne i ciekawe, niestety nie mówiła zbyt wiele, ponieważ ciągle umniejszała własnym wypowiedziom, bojąc się, że zabierze nimi czas Sebastianowi Kołodziejczykowi.
    Również zupełnie nie rozumiem skąd na spotkaniu wziął się Tomasz Schimscheiner który nie wniósł nic do dyskusji, a zajął miejsce wśród gości, po czym opuścił kawiarnię na długo przed zakończeniem dyskusji.
    Wymienione w programie tematy nie były w większości poruszone bądź też nie poświęcono im wystarczająco wiele uwagi, ostatecznie skupiając się na treściach które nawet trudno opisać. Poziom merytoryczny spotkania ratowały nieco pytania i wypowiedzi od publiczności, ponieważ wnosiły ciekawe informacje lub dotykały ważnych zagadnień. Niejednokrotnie wyrażały także bezpośrednią zachętę do tego, by Katarzyna Wala wygłaszała dłuższe wypowiedzi – niestety zupełnie bezskuteczną.
    Podsumowując, spotkanie "Zapach w świecie obrazu" był stratą dwóch godzin, mam nadzieję, że organizatorzy w przyszłości poświęcą więcej uwagi doborowi uczestników dyskusji, jak i samej organizacji tego typu spotkań.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wydarzenie mocno mnie rozczarowało. Co sprawiło, że spotkanie nie spełniło moich oczekiwań? Najsłabszym punktem całego przedsięwzięcia był dobór gości. Zaproszeni zostali: mgr Katarzyna Wala i dr Sebastian Kołodziejczyk. Jeśli chodzi o panią Katarzynę, to zupełnie nie rozumiem dlaczego przedstawiano ją głównie jako blogerkę (po pierwsze jej blog został zamknięty w sierpniu 2013 roku, a po drugie: w naszych czasach bycie blogerką nie jest szczególnym osiągnięciem), pomijając niejako fakt, iż jest antropolożką i socjolożką, co w tej sytuacji jest przecież ważniejsze. Pobieżne przejrzenie zawartości bloga pani Katarzyny pozwala zauważyć, iż w kręgu jej zainteresowań są takie zjawiska jak antropologia zmysłów i marketing sensoryczny - wydaje mi się, iż to właśnie te informacje powinny być wymienione w zapowiedzi, bo pozwalają słuchaczom upewnić się w tym, że zaproszona została właściwa osoba, a nie ktoś przypadkowy. Drugi gość był doktorem filozofii. Wiem, że filozofia jest matką nauk, i tak dalej, ale w zaistniałej sytuacji (wiedząc, że zaproszono blogerkę) spojrzałam na tego pana, jak na kogoś zaproszonego trochę od parady, kierując się logiką, że przecież filozof zawsze coś powie, gdyż w jego przypadku organizatorzy również nie wspomnieli o jakiejś węższej specjalizacji, która pozwalałaby wnioskować, że to właściwy człowiek we właściwym miejscu. Był również znany krakowski aktor, pan Tomasz Schimscheiner, który podczas spotkania miał okazję odezwać się tylko dwa razy, wyłącznie dzięki temu, że sam upomniał się o mikrofon i przyznanie sobie prawa do głosu - prowadząca w toku dyskusji zupełnie o nim zapominała. Po niespełna godzinie okazało się, że pan Tomasz nie został w ogóle zaproszony jako ekspert, ale raczej skorzystano z jego obecności w tym samym budynku (tego dnia w MOS odbywał się spektakl z jego udziałem). Może posuwam się zbyt daleko w swoich krytycznych osądach, ale fakt, że pan Tomasz przyszedł spóźniony, organizatorzy dostawili dla niego dodatkowe krzesło (już po jego przybyciu), wyszedł przed zakończeniem i nie był włączany przez prowadzącą do dyskusji, według mnie, mówi sam za siebie.
    Opis zaproszonych gości nie wykazał jednak, jak do tej pory, że taki dobór ekspertów był pomyłką. Można mieć nadzieję, że zaproszone osoby miały coś ciekawego do powiedzenia. Wracając jednak do rzeczywistości... Pan dr Sebastian w swych wypowiedziach powoływał się nie na dane naukowe, poparte badaniami, ale na „mądrości ludowe”, która uzasadniał stwierdzeniami typu: „jak wszyscy wiemy...” lub „mówi się, że...”. Dowiedzieć można się było tyle co nic, a nawet niektóre z „prawd” bez trudu podważyć. Kilku słuchaczy zdecydowało się na to i jak się okazało zaproszony ekspert nie umiał tego obronić i ochoczo przytakiwał każdemu kto miał zupełnie inne zdanie od niego, ale umiał je, choć trochę przekonująco, wyrazić. O wypowiedziach obojga ekspertów, zgodnie i niestety bez nadużyć, można powiedzieć, że przesycone były banałami i uproszczeniami, przykładowo: „zapach jak to zapach – podoba nam się albo nie”, „pies ma lepszy węch niż człowiek” lub „nie lubimy zapachu kału”. Goście nie uniknęli również seksistowskich wypowiedzi, które wzbudzały oburzenie wśród publiczności, bo jak tu się zgodzić z tym, że mężczyźni pachną inaczej, bo wykonują zajęcia bardziej odorotwórcze, tj. pracują.

    OdpowiedzUsuń
  3. Mój ostatni już zarzut skierowany jest pod adresem pani prowadzącej spotkanie (niestety nie zanotowała jej nazwiska). Na samym początku spotkania widać było jej żywe zainteresowanie, zadawała wiele pytań, komentowała wypowiedzi. Z minuty na minutę widać było jednak jak jej entuzjazm maleje. W pewnym momencie straciła zupełnie kontrolę nad mikrofonem, a co za tym idzie przebiegiem spotkania. Mikrofonem żonglowali między sobą zaproszeni eksperci, mówiąc wedle uznania, o tym co ich interesuje. Plan spotkania, którzy został zarysowany przez prowadzącą na początku, zupełnie nie został zrealizowany. Rozmowa toczyła się własnym torem, niekiedy bardzo mocno odchodząc od tematu. Rolą prowadzącej było zapanowanie nad przebiegiem spotkania, jednak zupełnie sobie z tym nie poradziła.
    Wszystkie te czynniki sprawiły, że wydarzenie, przynajmniej w moim odczuciu, okazało się niewypałem. Może jestem czepialska, ale jak w takiej sytuacji się nie czepiać. Jestem rozgoryczona, że tak interesujący temat został przedstawiony w tak beznadziejny sposób.

    OdpowiedzUsuń